#OLIWIA#
Wiele mogę powiedzieć o swoim
życiu, ale nie to, że jest nudne. Co to, to nie! W ostatnim czasie miałam
totalne zawirowanie uczuciowe i emocjonalne. Od euforii po depresję, od miłości
do nienawiść. Zaczynałam się w tym plątać, ale na szczęście miałam przy sobie
Ricardo, który z anielską cierpliwością tłumaczył mi na czym polega życie.
Był moim przyjacielem, ale ja
czułam do niego więcej. I chciałam więcej, jednak jemu też nie było łatwo. Po
tym jak Julia okazała się być Stellą, nie miałam serca rozmawiać z nim na
poważne tematy dotyczące naszej zażyłości. Chłopak powinien sobie wszystko
poukładać. Starałam się mu pomóc, służąc poradą lub po prostu towarzystwem.
Chyba mi się to udawało, ale pewności nie miałam. Ricardo nie poruszał tematu
uczuć, którymi mnie darzy. Jestem kobietą, która lubi wiedzieć na czym stoi.
Postanowiłam zrobić niespodziankę
Kace i kupić mu jakiś prezent. Nie było żadnej okazji, ale przyjaciele czasami
dają sobie jakieś drobiazgi. Chciałam, aby wiedział i poczuł, że zawsze może na
mnie liczyć – tak jak ja na niego.
Za cel obrałam sklep z ceramiką.
Ostatnio zauważyłam, że stłukł mu się imbryk do herbaty, który bardzo lubił.
Strasznie nad nim ubolewał, bo rzeczywiście był bardzo ładny, a w dodatku jego
ulubiony. Także wydawało mi się, że będzie to bardzo trafny prezent.
Przechadzałam się między półkami w
poszukiwaniu czegoś oryginalnego i podobnego do poprzedniego wzroku. Nie było
to łatwe zadanie. Stary dzbanek Ricardo był oryginalny i znalezienie czegoś w
tym samym stylu graniczyło z cudem. Jednak ja się łatwo nie poddawałam i
postanowiłam szukać.
W zakupach przeszkodził mi znajomy
głos, który usłyszałam za jedną z półek. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę,
że słyszę dwa znajome głosy. Pierwszy należał do Stelli, która rozmawiała z…
Adamem?! Co moja była najlepsza przyjaciółka robi z moim byłym chłopakiem?!
Podeszłam bliżej, aby ich podsłuchać, ale wówczas się pożegnali i zakończyli
konwersację. Adam wyszedł ze sklepu, a Stella zagadała do ekspedientki o wytworne
filiżanki.
- Oliwia? – Brunetka obejrzała się
za siebie i zauważyła jak się jej przyglądam.
- Cześć, Stella.
- Co słychać? – Sprawiała wrażenie
starej dobrej koleżanki, spotkanej po latach. Zachowywała się najnormalniej w
świecie, jakby wszystko to co wydarzyło się niedawno, nie miało miejsca.
- Jakoś leci. A co u ciebie?
- Przygotowuję właśnie listę
prezentów dla gości – odparła z uśmiechem. – Mam nadzieję, że ty i Ricardo
macie się dobrze.
- Tak, tak. Bardzo dobrze.
Słuchaj, Stella. Możesz mi powiedzieć o czym rozmawiałaś z Adamem? Widziałam go
tutaj.
- Oh… Z Adamem…
- Nie wykręcaj się. Powiedz mi,
proszę.
- Uważam, że sama powinnaś z nim
porozmawiać. On… On nie jest taki zły jak ci się wydaje. Chłopakowi bardzo na
tobie zależało i… Nie, sam powinien ci to powiedzieć. Skontaktuj się z nim.
- Ale po co? Między nami już
wszystko skończone.
- Może dowiesz się czegoś
ciekawego.
- Stella.
Dziewczyna pokręciła przecząco
głową i udała, że zasuwa buzię na zamek, a klucz wyrzuca za siebie.
- Muszę lecieć. Miło było cię
spotkać, Oliwko. Do zobaczenia!
- Na razie.
Słowa Stelli dały mi do myślenia.
Czego jeszcze mogłam dowiedzieć się o Adamie. Zależało mu na mnie, tak jak mi
na nim, ale wszystko zepsuł, nie mogąc się zdecydować na ślub. To mnie strasznie
upokorzyło, bo poczułam się nic nie warta. Jak długo mogłam czekać na
oświadczyny? Byłam romantyczką, marzącą o pięknym weselu i białej sukni.
Wierzyłam w nieskończoną miłość oraz szczęśliwe zakończenia. Adam nie chciał mi
dawać stabilizacji, miłości, nie dawał mi tego, czego pragnęłam. Decyzja mogła
być tylko jedna, więc dlaczego mam teraz wracać do przeszłości?
Nie miałam do niego żalu. Z
biegiem czasu zrozumiałam postępowania Adama. Mogłam się z nim przyjaźnić,
jednak miłość już mi przeszła. Teraz darzyłam uczuciami kogoś innego. Ale
bardzo ciekawiło mnie, co takiego może mieć do powiedzenia mój były.
Długo biłam się z myślami i bardzo
się wahałam, ale wreszcie wykonałam telefon do Adama. Ricardo poradził mi,
żebym się nie stresowała i denerwowała. Spokojna rozmowa może nam pomóc
zrozumieć kilka spraw – przede wszystkim to, dlaczego tak źle między nami się
układało. Pomyślałam, że to dobry pomysł. Nie chcę zaczynać nowego związku,
mając niedokończone sprawy w poprzednim. Musiałam zamknąć rozdział pod tytułem
„Adam” raz na zawsze.
- Oliwia? Tak się cieszę, że
dzwonisz. Coś się stało?
- Nie, tak tylko dzwonię.
Widziałam cię dzisiaj w sklepie razem ze Stellą.
- Oh…
- Ucięłam sobie z nią krótką
pogawędkę. Mówiła, że masz mi coś do powiedzenia.
- Naprawdę? Tak ci powiedziała?
Nie powinna.
- Możemy się spotkać? Bardzo mi na
tym zależy.
- Oczywiście. Wpadniesz do mnie?
- Tak. Będę za godzinę.
- Czekam.
Czas stawić czoła przeszłości.
Stojąc przed wejściowymi drzwiami
do mieszkania Adama, przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile. I
dziwne jest to, że nie pamiętałam tych złych. Przed oczami miałam powracające
obrazy naszych wspólnych wypadów za miasto, koncertów na które mnie zabierał, spotkania
z przyjaciółmi. Było nam ze sobą razem, jednak z czasem wychowywania dużego
dziecka stało się dla mnie męczące.
- Witaj – powiedział, stając w
drzwiach. – Wejdź.
Dom wyglądał nieco inaczej niż to
zapamiętałam. Zazwyczaj panował w nim ogromny bałagan. Wszędzie leżały znoszone
ciuchy, śmierdzące skarpetki, brudne naczynia. Pamiętam, że nie znosiłam tego
miejsca, bo zawsze było nieprzyjemne i zaniedbane. Teraz, być może Adam się
przygotował na moją wizytę, ale jak na mój gust w godzinę nie zdążyłby zrobić z
tego mieszkania takiego cacka. Wszystko wyglądało bardzo schludnie i elegancko.
Zdziwiłam się, bo Adam nie należał do czyściochów. Jednak coś do niego dotarło,
więc się ucieszyłam.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał, wskazując mi miejsce na kanapie.
- Chciałam porozmawiać o naszym
zakończonym związku.
- Ah tak… To może ja przyniosę coś
do picia. Kawy?
- Poproszę.
Kiedy Adam zniknął w kuchni,
podśpiewując sobie pod nosem bardzo znany obecnie przebój amerykańskiej
piosenkarki. Uśmiechnęłam się do siebie, bo pamiętam, że zawsze tak robił o
poranku, kiedy przygotowywał śniadanie.
Rozejrzałam się po salonie. W oczy
rzucił mi się regał z książkami, na którym zawsze panował burdel. Obecne
wszystkie książki były ułożone wielkością bądź autorami. I wtedy zauważyłam
moją ulubioną książkę, której zapomniałam zabrać, wynosząc stąd swoje rzeczy.
Sięgnęłam po nią, bo chciałam zabrać ją ze sobą. Nim się zorientowałam mu moich
stóp wylądowała biała koperta. Wypadła spomiędzy kartek trzymanego przeze mnie przedmiotu.
Pośpiesznie ją podniosłam, ale jak
odkładałam ją na półkę zauważyłam swoje nazwisko. Zdziwiło mnie to, dlatego
bezpardonowo zajrzałam do środka.
To, co ukazało się moim oczom
przeszło moje wszelkie wyobrażenia!
- O! – Do pokoju wszedł Adam z dwoma
kubkami kawy. – Widzę, że już znalazłaś to o czym chciałem ci powiedzieć.
- Co to jest, Adam?
- Twój prezent urodzinowy.
Chciałem ci to dać na imprezie urodzinowej, ale nie chciałaś, abym przyszedł.
- Ale… Dlaczego mi nie
powiedziałeś?
- A zmieniłoby to coś?
- Owszem!
Nie mogłam w to uwierzyć. Adam
kupił dla nas dom!!!
Zrobił to specjalnie dla mnie. Nie
był gotów na ślub, ale dom, wspólne mieszkanie, wspólne obowiązki były jego
dowodem na to, że chce się zaangażować, że wiąże ze mną swoją przyszłość!!!
- Adam, ja…
- To już bez znaczenia – rzekł,
odbierając ode mnie kopertę z aktem notarialnym. – Chyba że ty…
O nie!
Adam, Kaka, Kaka, Adam…
- Wciąż jesteś dla mnie ważna,
Oliwko.
- Nie mów tak. To nie jest prawda.
- Owszem jest.
- Adam, ja…
- Tak, wiem. Wolisz jego. –
Powiedział to z taką pogardą w głosie, że aż dreszcz przeszedł mnie po plecach.
– Nie przejmuj się tym. Mam już kupca.
- Tak mi przykro, Adam. Wszystko
zniszczyłam.
- Miałaś prawo się wkurzyć.
Sądziłem, że zrobię ci niespodziankę, no ale… Wyszło jak wyszło. Nie będę ci
stawać na drodze do szczęścia.
- Przepraszam.
- Spoko. Trochę się śpieszę, więc
jakbyś mogła… – powiedział, otwierając mi drzwi frontowe.
Pokiwałam nieznacznie głową i ze
łzami w oczach opuściłam mieszkanie Adama.
__________
Nie ma tak dobrze. Namieszać trzeba - zwłaszcza przed końcem.
To opowiadanie będzie miało 14 rozdziałów i może epilog, więc jeszcze 2-3 tygodnie i koniec. Ja tam się cieszę :)
A jeśli ktoś wyczekuje nowości na blogu "Śmiech dziecka", to zawiadamiam, że w piątek powinno się tam ukazać coś nowego :)
O kurde.. Gdyby Oliwia wiedziała o kupnie domu, to na pewno nigdy by nie zostawiła Adama. Jednak teraz ma Kakę i mam nadzieje, że to z Nim będzie. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo i masz! Adam nie jest aż takim dupkiem. I namącił teraz Oliwce, namącił jak nic. Ciekawe którego wybierze :)
OdpowiedzUsuńNie powinno, tylko musi! Heh, właśnie tak się zastanawiałam, czemu tam nie piszesz od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału tutaj, to po raz pierwszy jest mi szkoda Adama. Jednak nie jest taki obojętny, jakby się wydawało. Chyba źle to rozegrał. Przykre. Nie zmienia to jednak faktu, że cieszę się, iż Oliwia woli Ricardo. Może Adam też sobie kogoś znajdzie. Może nawet nie będzie musiał sprzedawać domu. Zaraz... ma kupca? I ta rozmowa ze Stellą. Hm... chyba podejrzewam, co to za kupiec. No, chyba, że się mylę i w rozmowie chodziło o Oliwię.
Wszytko się znowu poplątało. Wczesnej namieszała Julia/Stella a teraz Adam. Kupił dom zamiast pierścionka zaręczynowego, ale dlaczego dopiero teraz wyszło to na jaw, kiedy Oliwa jest z Rickiem?? Przecież mógł jej to powiedzieć kiedy ona się wyprowadzała od niego. (Natomiast wcześniej według mnie Oliwia nie powinna stawiać Adamowi ultimatum co do zaręczyn. Jeśli nie był na nie gotowy to nie powinna od niego tego wymagać. Postąpiła zbyt pochopnie zostawiając go z tego powodu)
OdpowiedzUsuńFajnie, że będzie w piątek ciąg dalszy historii Michała W. :)
Pozdrawiam
świetny rozdział! nadal liczę, że Kaka i Oliwka będą razem, ale postać Adama pierwszy raz wydała mi się pozytywna. nigdy nie pomyślałabym, że kupi dom dla swojej ukochanej. szkoda mi go troszkę. dziewczyna potraktowała go za szorstko, a przecież miał dobre intencje. czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńuhg. namieszał ten Adam, ale mam nadzieje, że mimo wszystko Oliwia nadal będzie chciałabyć z Kaką i że w końcu im się ułozy. czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńps.
Mam pytanko. Czy wiesz już może, kiedy rozpoczniesz opowiadanie "Welcome to La Moraleja" ?
Strasznie go wyczekuje, bo dawno nie czytałam niczego o Ozilu, a poza tym piszesz świetne opowiadania!
To opowiadanie dobiega końca i niebawem biorę się za Ozila. Myślę, że jakoś w lutym lub na początku marca coś się tam pojawi :)
UsuńNo to się porobiło.. Ale teraz nie ma co gdybać, co by było gdyby Oliwia wiedziała o tym mieszkaniu..
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział :)
Nie wchodzi się dwa razy do te samej rzeki. Takie mam zdanie na ten temat. Nie ma co wracać. Nawet gdyby spróbowali, to według mnie ten związek byłby spisany na straty. A Oliwia popełniłaby błąd, gdyby wróciła do Adama. Niech teraz szuka szczęścia przy boku Ricardo:)
OdpowiedzUsuńNo tak porobiło się... Oliwia ma niełatwy wybór....
OdpowiedzUsuńCzyli Adam nie okazał się takim skończonym dupkiem... Mam jednak nadzieję, że Oliwia odnajdzie szczęście, najlepiej u boku Ricardo ;)
OdpowiedzUsuń