#RICARDO#
MIESIĄC PÓŹNIEJ
Wszystko zmienia się jak w
kalejdoskopie. Nowy rok, 2010, który się właśnie zaczął miał zwiastować
początek czegoś lepszego. W końcu wszystkie moje problemy zostały rozwiązane.
Początki znajomości ze Stellą były
trudne. Miałem do niej potworny żal, ale po kilku tygodniach zdałem sobie
sprawę, że Julia – poza tym, że była moją ukochaną – była także moją najlepszą
przyjaciółką. Uznałem, że na pewno nie zmieniła się aż tak bardzo, dlatego
postanowiłem odnowić naszą znajomość. Okazało się to dobrym posunięciem.
Znaleźliśmy wspólny język, znów nadawaliśmy na tych samych falach. Wciąż czułem
do niej głębsze uczucia, które odnowiły się, kiedy poznałem prawdę, ale nie
powiedziałem jej o tym. Nie chciałem niszczyć jej związku z Rafaelem. Poznałem
tego faceta. Był w porządku i pasował do Stelli.
Siedziałem na ławce przed
Valdebebas i czekałem na Xabiego. Obiecał, że pojedzie ze mną na zakupy.
Potrzebowałem nowego garnituru, a Alonso zawsze słynął z nienagannego i klasycznego
wizerunku. W wyborze miała nam pomóc jego żona, Nagore – kobieta niezwykle
elegancka. Cieszyłem się na wspólne południe i postanowiłem zaprosić później
małżonków na obiad.
- Cześć, Ricky! – Usłyszałem głos
Oliwki. Szła w moją stronę z aparatem przewieszonym przez ramię. – Co słychać?
Od jakiegoś czasu nasze relacje
się pogorszyły, a ja nie wiedziałem, dlaczego. Spotykaliśmy się, ale nie było w
tym już tej fajnej energii, która nam towarzyszyła. Nadal się przyjaźniliśmy,
Oliwka była dla mnie wielkim oparciem w ciężkich chwilach, ale czułem, że nie
jest tak jak wcześniej. Pragnąłem to naprawić.
- W porządku.
- Co tu robisz? – zapytała,
siadając obok mnie.
- Czekam na Xabiego. Jedziemy
razem do centrum na zakupy.
- Uu… Męski wypad – zaśmiała się.
– Widziałam się ze Stellą. Mówiła, że macie dobry kontakt.
- Tak. Znasz mnie, nie lubię się
dąsać ani mieć wrogów. Postanowiłem naprawić nasze relacje.
- Bardzo mądrze, Ricardo. Cieszę
się, że jesteś taki dojrzały.
- Ja też – odparłem z nieśmiałym
uśmiechem. Przez chwilę panowała cisza. Obydwoje napawaliśmy się piękną,
styczniową pogodą, jednak miałem plan, który chciałem zrealizować. Trochę się
bałem, ale zaryzykowałem. – Mam tutaj coś. – Sięgnąłem do swojej torby
treningowej i wyciągnąłem z bocznej kieszeni kolorową kopertę. – Dostałem
podwójne zaproszenie na ślub Stelli i Rafaela. Pomyślałem, że może zechciałabyś
mi towarzyszyć, co?
- Oh, Ricky…
Oliwka uśmiechnęła się, ale nie
spojrzała mi w oczy. Spuściła głowę i nerwowo bawiła się palcami. Jej zachowanie
było dziwne, bo przecież to nie były oświadczyny. Nie miała powodów do
zdenerwowania. To było proste pytanie. Wciąż się przyjaźniliśmy, więc mogła się
spodziewać, że jej to zaproponuję. W końcu nie miałem w Madrycie więcej
przyjaciół.
- Wiesz, Ricky… Od jakiegoś czasu
spotykam się z kimś.
- O!
- Przepraszam, że ci nie
powiedziałam, ale to bardzo delikatna sprawa i nie chciałam zapeszać.
- Nic się nie stało. Nie musisz mi
się spowiadać – rzekłem, chociaż w głębi duszy czułem żal. Ja jej opowiadałem o
wszystkim co się wokół mnie działo, a ona skrywała tajemnice.
- Wróciłam do Adama.
- Naprawdę?
- Tak. To bardzo długa historia.
Kiedyś ci ją opowiem, ale teraz się śpieszę – powiedziała, a do naszych uszu
dotarł klakson samochodu. Oliwka spojrzała na parking i pomachała do chłopaka,
który wysiadał z czerwonego auta. – To Adam. Muszę lecieć. Dzięki za
zaproszenie, ale na ślub Stelli idę z nim. Udanych zakupów. Pa! – Pocałowała
mnie niedbale w policzek i pobiegła w stronę wysokiego bruneta. Rzuciła mu się
na szyję z dzikim śmiechem, poczym wsiadła do jego samochodu i odjechała w
nieznanym mi kierunku.
I tak oto moje serce po raz
kolejny zostało złamane…
- Jestem! Sorry, ale trener mnie
jeszcze zatrzymał na moment. Ej, Rocky, a co ty masz taką minę jak zbity pies?
- Eh, Xabi… Przeszła mi ochota na
zakupy.
- Co się stało?
- Opowiem ci po drodze.
Wsiedliśmy do samochodu Hiszpana i
pojechaliśmy do centrum Madrytu. Powiedziałem o wszystkim przyjacielowi.
Doskonale mnie rozumiał i opowiedział mi historię ze swojego życia, kiedy to
zabiegał o Nagore, a ona miała innego chłopaka. Na jakiś czas dał sobie spokój,
ale kiedy tylko usłyszał, że Nagore znów jest singielką, spróbował swoich sił
ponowie i tym razem się udało.
- Może z tobą będzie podobnie –
powiedział pokrzepiająco.
- Nie wiem, czy mam ochotę na to
wszystko. Oliwia wydawała się być szczęśliwa z Adamem.
- Kobiety są skomplikowane. Twoje
życie jest pełne zwrotów akcji.
- Tylko kiedy będzie taki zwrot,
który przyniesie mi coś dobrego?
- Może już niedługo – powiedział z
tajemniczym uśmiechem.
Dojeżdżaliśmy już na miejsce, a z
dala widać było Nagore stojącą przy wejściu do sklepu z garniturami. Jej
ciężarny brzuszek był już bardzo duży. Xabi powiedział, że rozwiązanie
zaplanowane jest za dwa tygodnie. Nie mogłem się doczekać, kiedy jego córeczka
przyjdzie na świat, bo miesiąc temu zauważyłem w sklepie przepiękne ciuszki dla
maluszka i bardzo chciałem je kupić dla przyjaciela i jego rodziny.
Obok Nagore stała podobna do niej,
równie wysoka i zgrabna brunetka. Spojrzałem na Xabiego.
- To moja szwagierka, Bella.
- A co tutaj robi?
- Nie wiem. Pewnie wcześniej
Nagore się z nią umówiła i postanowiły przyjść razem. Masz coś przeciwko?
Spojrzałem na niego. Z grzeczności
zaprzeczyłem, ale miałem nadzieję na miły dzień w gronie znajomych.
- Witaj, Nagore – przywitałem się
z żoną przyjaciela i uściskałem ją przyjaźnie.
- Cześć, Ricardo. Miło cię znów
widzieć. To moja siostra, Bella.
- Dzień dobry, bardzo mi miło.
- Mi również – odparła.
- Słyszałam, że polujesz na
garnitur.
- Tak, Nogore. To na ślub
znajomej.
- No to ruszajmy. Bella zawodowo
zajmuje się ubieraniem ludzi, więc na pewno ci pomoże.
- O, naprawdę? Fachowa porada na
pewno się przyda. W podzięce za poświęcony czas i zaangażowanie zapraszam was
wszystkim później na obiad. Ciebie również, Bello.
- Będzie mi bardzo miło, dziękuję.
Dzień nie okazał się taki zły. Co
prawda kiepsko się zaczął, bo rozmowa z Oliwią powaliła mnie na łopatki, ale
później było całkiem nieźle. Na zakupach mieliśmy niezły ubaw, bo razem z Xabim
zamiast skupić się na klasycznych krojach garniturów, wyszukiwaliśmy te
najdziwniejsze i najbardziej kolorowe. Dziewczynom opadały ręce, kiedy
przynosiliśmy kolejne różowe bądź zielone koszule, a my nie mogliśmy przestać
się śmiać. Po raz pierwszy od dawna czułem się tak beztrosko i na luzie. Nie
wiem, co na mnie tak wpłynęło, ale podobało mi się.
Po zakupach pojechaliśmy do
restauracji, aby zjeść coś pysznego. I dopiero siedząc przy kwadratowym stole,
stłumionym przez przygaszone światło, dostrzegłem jak urodziwą kobietą jest
Bella. Była bardzo podoba do swojej siostry; obydwie miały migdałowe oczy,
wyraziste kości policzkowe i oliwkową skórę. A poza tym była bardzo
interesująca, bo miała nietypową pracę, pasjonowała się poezją oraz kochała
podróże. Znała przeróżne kultury tego świata, opowiadała wiele ciekawostek.
Miała uroczy, melodyjny śmiech i za każdym razem, kiedy śmiałem się jej żartów,
delikatnie dotykała mojego przedramienia. Był to jej naturalny odruch i
prawdopodobnie nie zdawała sobie z tego sprawy, ale dla mnie było to niezwykle
zaskakujące, i podobało mi się.
Trochę dziwnie to zabrzmi, ale cóż… Niech i tak będzie…
Drogi Pamiętniku… (A nie mówiłem?)
Piszę do Ciebie po raz ostatni. Dlaczego? Chyba już Cię nie potrzebuję.
Bardzo wiele Ci zawdzięczam, bo zbierałeś wszystkie moje myśli od „śmierci”
Julii. Teraz już poradziłem sobie z tym problemem, bo Julia żyje. Zresztą
czuję, że nawet jakby tak nie było, to i tak w końcu przyszłaby pora naszego
rozstania.
Madryt miał być lekarstwem i tak też się stało. Poznałem Oliwkę,
Xabiego, Nagore. Ta trójka była dla mnie najważniejsza w pierwszym półroczu
pobytu w Hiszpanii. Dzięki nim poznałem lepiej miasto, ale także samego siebie.
Jestem teraz innym człowiekiem. Nie mam już problemów, wszystko się
układa. Wreszcie mogę cieszyć się życiem, słońcem, piłką nożną. Skupiam się na
karierze i nieźle mi to idzie. Czuję, że jestem tutaj potrzeby, także wyjazd do
Hiszpanii uważam za najlepszy pomysł mojego życia na jaki mogłem kiedykolwiek
wpaść.
Dziwnie się to życie ułożyło, ale cóż… Przynajmniej się coś dzieje i
nie jest nudno. Wszystkie negatywne i pozytywne uczucia, które mnie spotykały,
tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że człowiek jest w stanie bardzo wiele
znieść. Jestem silny, a tego nikt mi nie odbierze.
Dziękuję Ci za wszystko. Na pewno będę wracać do swoich notatek, kiedy
najdzie mnie chwila zwątpienia. Pomyślę wówczas, że niegdyś miałem gorzej i
powinienem się cieszyć tym co mam. A mam bardzo wiele, bo na horyzoncie
pojawiła się pewna piękna brunetka…
Nie zapeszam.
Żegnaj, druhu!
__________
To jeszcze nie koniec, ale jesteśmy blisko :)
Ooooch. Jak to się wszystko zmieniło.
OdpowiedzUsuńStella ma Rafaela, Oliwka Adama, Kaka poznał Bellę... oczywiście zakładałam, że Kaka skończy z Oliwką, ale cóż, może na tym weselu coś się zdarzy? :) Ale nieważne co, wszystkim życzę jak najlepiej. I niech Nagore urodzi! XD
Nie powiem zaskoczyłaś mnie i to bardzo. Nie spodziewałam się, że Oliwia wróci do Adama, ale jeśli jest z nim szczęśliwa, to nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki, aby między nią, a Adamem już nic się nie zepsuło.
OdpowiedzUsuńa co do Kaki, to może Bella będzie tą kobietą, która zagości w jego sercu na dobre?
jakoś nie lubię tej całej Oliwki, kocha, nie kocha.. nie wie czego chce.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się,że Oliwia wróci do Adama...Ale jaksie chłopak stara to czemu nie próbować...?
OdpowiedzUsuńOliwia okazała się dzieckiem, które nie wie, czego chce. Podobno kochała Ricardo, a teraz wróciła do swojego byłego chłopaka. Po prostu duże dziecko.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Kaka odnalazł w Madrycie szczęście. Mam nadzieje, że odnajdzie tutaj również miłość.
Czekam na nowy rozdział! :)
Oliwia wróciła do Adama, mogliśmy się tego spodziewać po zeszłym rozdziale. Szkoda mi Rica. Był z Julia która go zostawiła dla jego bezpieczeństwa, potem Oliwia i znów coś nie poszło. Teraz pojawiła się Bella, jednak coś czuje ze Ricky będzie z Julią. :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział. myślałam, że Kaka i Oliwka będą razem, ale ona wróciła do Adama. może jeszcze zmieni się ten układ. chociaż piłkarz przyjaźni się z Julią i zawsze może polegać na Xabim i Nagore. dzięki nim znów się cieszył i do tego poznał Bellę. może to będzie ta jedyna. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Oliwia wróciła do Adama. Wierzę jednak, że będzie z Ricardo, którego nam ogromnie szkoda. Mam nadzieję, że Ricardo ułoży sobie w Madrycie.
OdpowiedzUsuńZapraszamy na http://clave-de-la-felicidad.blogspot.com/, na którym znajduje się opowiadanie wierność jest nudna w nowej odsłonie.
Nie rób tego. Błagam. Nie waż się połączyć Ricardo i Belli. Ona musi być z Oliwią. Mimo wszystko on i Oliwia bardziej do siebie pasują niż Oliwa do Adama czy Ricardo do Belli. Mam nadzieję, że jeszcze wszystko się zmieni i oni jednak będą razem. Oby. Bo nie pogodzę się z inną opcją. xd Sama nie wiem, czemu tak bardzo mi zależy, żeby Ricardo był z Oliwią, ale jakoś tak dziwnie, gdy próbuję wyobrazić sobie przy nim inną kobietę. Skoro Oliwia idzie na ślub Stelli, to znaczy, że jej wybaczyła, prawda? Cieszę się, że Ricardo i Stella mimo tego, co się stało, mają ze sobą dobry kontakt :)
OdpowiedzUsuńEj! Ja tutaj chciałam szczęśliwe zakończenie, ale Oliwii i Ricardo! Ale nigdy nie jest tak jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że oboje będą szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńI zapraszam na moje opowiadanie http://jak-trenujesz-tak-bedziesz-walczyc.blogspot.com , piłkarz i siatkarz będą walczyć o jedną dziewczynę ;)
Oliwia zachowała się źle... Najpierw mówił, że kocha Ricardo, a potem wróciła do Adama. Mam nadzieję, że albo szybko się otrząśnie i będą razem, albo Kaka odnajdzie szczęście, nie koniecznie przy jej boku.
OdpowiedzUsuń