4 grudnia 2012

07. Rozterki serca


  #RICARDO#

Usiadłem na jednym z krzesełek na Santiago Bernabeu. Na stadionie nie było żywej duszy – jeśli nie liczyć sprzątacza, który przechadzał się między ławkami w najdalszym punkcie trybuny. Dzisiejszy trening odbył się tutaj i był to mój pierwszy raz na kompletnie pustym stadionie. Sam nie wiem, kiedy robi większe wrażenie – kiedy zapełniony jest rozszalałymi ludźmi, czy kiedy słychać własny oddech odbijający się niczym echo.
Miałem wiele wątpliwości, bo w głowie oraz sercu wciąż siedziała mi Julia, o której ostatnimi czasy myślałem aż nadto, ale czułem, że do drzwi mojego serca powoli dobija się Oliwka. Ta dziewczyna bardzo mi pomagała nawet o tym nie wiedząc. Do szczęścia wystarczało mi tylko jej towarzystwo, jej uśmiech, spojrzenie. Była w moim typie, lubiłem ją, ale nie mogłem zapomnieć o Julii, z którą tak wiele mnie łączyło. Miałem mętlik w głowie.
- Hej, Ricky! Idziesz? – zawołał Xabi i przywołał mnie do siebie skinieniem ręki. Zebrałem swoje rzeczy i potruchtałem w jego stronę. Jechaliśmy na obiad do pobliskiej restauracji, aby oblać zwycięstwo Alonso w plebiscycie jednego z madryckich dzienników.
- Za twoje zdrowie, twoją karierę i przyszłe sukcesy – powiedziałem, wznosząc do góry szklankę z zimną colą.
- Dzięki stary. Na zdrowie! – rzekł. – I co, Ricky? Widziałem jak dzisiaj po zajęciach gadałeś z tą Oliwią. Jest coś na rzeczy? – zapytał, charakterystycznie ruszając brwiami i odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.
-  Nie wiem – odparłem zgodnie z prawdą. Xabi posłał mi pytające spojrzenie, jednak ja nie znałem odpowiedzi na jego pytanie. – Czuję, że ją lubię. Nawet bardzo. Chciałbym ją zaprosić na kolację czy do kina, ale ona ma chłopaka, więc nie wypada. Nie rozbiję jej związku, bo to nie w moim stylu.
- Rozumiem. Szkoda, bo uważam, że pasujecie do siebie. Oliwa to miła dziewczyna.
- Wiem. Jest inteligentna i bardzo wszechstronna. Można z nią porozmawiać na każdy temat, ale chyba pozostanie nam tylko przyjaźń.
- Lepszy rydz niż nic.
- Spróbuję się w niej nie zakochać. Zresztą nie wiem, czy bym umiał pokochać inną kobietę. Nie mogę zapomnieć o Julii.
- Nie zapominaj o niej, ale musisz żyć własnym życiem. Jej już nie ma i nie możesz do końca życia rozpamiętywać waszych wspólnych dni. To nierozsądne.
- Wiem…
- Powinienem umówić się na spotkanie z Nagore – zaśmiał się. – Ona jest dobra w te klocki. Przemówiłaby ci do rozumu.
- Przydałby mi się psycholog – rzuciłem. – Jeśli jest dobra, to z chęcią z nią pogadam – zażartowałem i dopiłem resztki napoju.

Zbliżały się urodziny Oliwii i chciałem kupić jej jakiś prezent. Chodziłem po sklepach, zagadywałem kolegów o pomysły, pytałem ekspedientki w sklepach z czego ucieszyłaby się solenizantka, jednak żaden z podsuwanych pomysł, nie przypadł mi do gustu. Oliwia ma mnóstwo szalików, apaszek i czapek, jej półki uginają się pod ciężarem kosmetyków i perfum, za stara jest na pluszowe maskotki, a kwiaty i czekoladki to takie tradycyjne i oklepane. Chciałem jej zrobić prawdziwą niespodziankę. Początkowo pomyślałem o bilecie na mecz, jednak wówczas uświadomiłem sobie, że przecież ona pracuje dla klubu i na mecz może wybrać się każdego dnia, o każdej porze.
Kupowanie prezentów Julii nigdy nie było dla mnie problemem, bo dobrze ją znałem i wiedziałem czego w danym momencie potrzebuje. Oliwia była dla mnie jeszcze zagadką, mimo iż poznaliśmy się już dosyć dobrze. Ja czułem, że nie odkryłem jej do końca, bo na przeszkodzie stał mi jej chłopak, Adam.
- Cześć, Ricky! – Za swoimi plecami usłyszałem wesoły głos Oliwki, z którą chciałem spędzić dzień w parku. – Świetnie wyglądasz. To nowa koszula?
- Tak.
- Niezła! Robimy coś specjalnego, czy będziemy cały dzień siedzieć na ławce? – zapytała, siadając obok mnie.
- Właśnie nie mam pomysłu.
- Siedzenie na ławce w towarzystwie kogoś miłego to fajna sprawa.
- Nie żartuj.
- Naprawdę! No ale poważnie, to możemy się wybrać do jakiegoś muzeum czy coś. A byłeś już w Pałacu Królewskim?
- Nie.
- Dobrze się składa – powiedziała i dźwignęła się z miejsca. Chwyciwszy moją rękę, pociągnęła mnie za sobą i wesoło podskakując ruszyła przed siebie. W drodze opowiadała mi przygody całego dnia, między innymi o tym jak sławny hiszpański aktor zablokował jej samochód na parkingu lub jak jej przyjaciel Victor zatrzasnął się rano w łazience.
Wycieczka do Pałacu była udana, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o rodzinie królewskiej. Lubiłem historię, a poszerzanie swojej historycznej wiedzy było dla mnie przyjemnością, dlatego nie mogłem powiedzieć, że było nudno i nieprzyjemnie. Wręcz przeciwnie! Wyjścia z Oliwią nigdy nie są nudne, bo ona potrafi rozbawić każdego. Nawet przewodnika, który śmiertelnie poważnie traktuje swoją pracę. Wystarczy jeden komentarz dotyczący stroju byłego króla i cała wycieczka wpada w śmiech.
- Widziałeś jego minę? – mówiła, zanosząc się śmiechem. – Próbował się powstrzymać, ale się nie udało! Myślałam, że pęknę!
- Tak, ta aluzja ci się udała. Głodna?
- Odrobinę.
Przystanęliśmy przy ulicznym sprzedawcy, który przygotowywał hot dogi. Zamówiłem dwa oraz dwie butelki wody gazowanej. Zajęliśmy pierwszą wolną ławkę, którą napotkaliśmy na swojej drodze, aby spokojnie zjeść posiłek.
Znajdowaliśmy się na jednej z głównych ulic Madrytu. Wszędzie chodzili ludzie, a samochody oraz autobusy nie przestawały jeździć po jezdni. Naprzeciwko nas było mnóstwo markowych sklepów z ubraniami, kosmetykami czy gadżetami. Było to jedno z moich ulubionych miejsc, ponieważ uwielbiałem ludzi i ich multikulturowość. Podziwianie ich strojów, fryzur, kolorów skóry, przysłuchiwanie się rozmowom toczonym w przeróżnych językach, było czymś pasjonującym i bardzo ciekawym. Łapałem się na tym, że siedząc w kawiarni czy restauracji przez kilkanaście minut wyglądałem przez okno i podziwiałem ludzi z całego świata. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Po prostu uwielbiam ludzi!
- Masz jakieś plany na nadchodzące dni? – zapytałem.
- Urodziny…
- Nie mówisz tego z ekscytacją.
- Bo wcale się nie cieszę. Starzeję się, a w dodatku Adam mnie denerwuje.
- Masz na myśli to ultimatum, które mu postawiłaś?
- Mam wrażenie, że nic sobie z tego nie robi. Zastanawiam się, czy mu na mnie zależy.
- Na pewno. Nie możesz tak myśleć. Jesteś razem już bardzo długo, mężczyźni po jakimś czasie się przywiązują i przestają okazywać uczucia.
- Ty taki nie jesteś.
- Tego nie wiesz, ale to prawda. Ja jestem inny, ale każdy wychowywany jest inaczej. Mój dom rodzinny zawsze przepełniony był miłością i wzajemną troską, nie miałem ojca, wychowywała mnie matka, więc to normalnie, że mam duży szacunek do kobiet.
Oliwia wzięła głęboki wdech. Widziałem, że bardzo jej ciężko, bo chciałaby stworzyć rodzinę z Adamem, ale nie może być pewna jego uczuć. Moim zdaniem przesadzała, bo przecież nie spotykali się od miesiąca. To długoletni związek, oparty na miłości i wzajemnym szacunku, więc Oliwka miała prawo żądać stabilizacji. Nie dziwiło mnie to – chociaż może forma dociekania swoich praw nie była w moim stylu, ale najważniejsze, że wyznała Adamowi swoje pragnienia.
- Przyjdziesz na moją imprezę, prawda?
- Jeśli chcesz.
- To nie będzie nic wielkiego. Moje mieszkanie to nie willa, aby spraszać setki gości, zresztą nawet nie znam tylu ludzi – zaśmiała się. – Będzie tylko kilku moich najbliższych przyjaciół z sąsiedztwa i pracy. Sprawisz mi ogromną radość swoją osobą.
- W takim razie będę na pewno. Cieszę się, że wreszcie poznam twojego chłopaka i przyjaciół. Tylko powiedz mi, co ja mam ci kupić na prezent.
- Przestań! Nic nie chcę.
- Ale tak nie wypada.
- No dobra, to zrób makaron ze szpinakiem – powiedziała, śmiejąc się.
- Okay – odparłem z uśmiechem, jednak wiedziałem, że to za mało. Musiałem jeszcze coś wymyślić.

Czy wypada mi się na nowo zakochać? Czy wypada mi tak bardzo lubić dziewczynę, która jest w stałym związku? Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że moje serce w obecności Oliwii bije szybciej. Nie chcę znów cierpieć. Nie chcę pragnąć czegoś, co jest dla mnie nieosiągalne. Nie mogę psuć życia innych ludzi. Już wolę sam cierpieć niż jakby miała to robić Oliwka bądź jej chłopak…
Julio, dlaczego kochanie tak boli? Dlaczego zawsze wszystko się komplikuje? Dlaczego mnie zostawiłaś i każesz mi teraz wybrnąć z tej sytuacji? Jakbyś wciąż ze mną była, to nie miałbym teraz tego problemu…
Czy wyjazd – ucieczka – z Madrytu będzie dobrym rozwiązaniem? Serce jest głupie, na pewno zapomni o uczuciach… 

__________
Jak mam być szczera, to nie napisałam ósmego rozdziału. Jednak wiem, co ma się w nim znaleźć, dlatego pewnie się zbiorę do pisania :) 
Póki co chciałabym przypomnieć o moim nowym blogu, którego pisanie przychodzi mi z większą łatwością. Zapraszam!
 (kliknij na obrazek, a przeniesiesz się na bloga)

10 komentarzy:

  1. Czuję święta, słucham Last Christmas, mam ochotę na mandarynki, na dworze już (!) ciemno, czyli zima totalna, a na deser nowy rozdział u Ciebie!
    Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się on ze świętami. Nie mam pojęcia w jakiej porze roku dzieje się to opowiadanie (bij mnie za to - najwyraźniej nie doczytałam, wiem, jestem okropna! Ale jeśli jest lato/jesień, a tak mi się wydaje to trudno, pozwól, że sobie ubzduram tę cholerną zimę, którą tak lubię!), ale BARDZO mi się podobał ten rozdział. Mają się ku sobie, to widać. Kaka trochę się broni, ale czemu się dziwić? Dalej nie uporał się z Julią, a Oliwka ma chłopaka, który jest totalnym dupkiem, ale jak to mówią: miłość nie wybiera (powiem to mojemu chłopakowi jak znów wyleci do mnie, że jestem wredną, czepialską się babą, hehe. Chociaż nie żeby jakoś specjalnie kłamał... Ale taką sobie mnie wybrał, więc nie rozumiem dlaczego się czepia). Ja tam myślę, że na tych urodzinach Oliwki zdarzą się dwie rzeczy: albo Adam będzie tak zazdrosny o Kakę, z którym Oliwka będzie flirtować CALUTKĄ imprezę, że uklęknie na kolano i się oświadczy (!!!!!!!!), albo się nie pojawi, Oliwka będzie smutna, Kaka ją pocieszy i dojdzie między nimi do czegoś; ewentualnie po prostu zbliżą się do siebie jeszcze bardziej i za kilka rozdziałów wyznają sobie miłość. *.* I dlatego, moim skromnym zdaniem, to grudzień powinien być miesiącem miłości, a nie jakiś luty. Pff.
    Wybacz za jakość tego komentarza, bo jeszcze niedawno nie miałam na nic chęci, a wystarczyło trochę spacerku i proszę - humorek dopisuje! Ci, którzy twierdzą, że spacer pomaga to mają, kurczę, rację. Ale już zasypiam, a jeszcze muszę napisać rozdział na sztormem, bo trochę się opuściłam. Wiesz, że Xabi wyzna C. miłość? Powinnaś mnie teraz zabić za tego spoilera, ale nie mogłam się powstrzymać. :D

    Co tutaj jeszcze powiedzieć? Podobało mi się, ale mi się zawsze podoba. I pisz dalej, bo jestem ciekawa, na ile moje pomysły się sprawdzą, albo czy w ogóle się sprawdzą! Pewnie w ogóle, ale cóż...

    PS Zima rządzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz genialny - nie gadaj, oby więcej takich! Ja nienawidzę zimy, jest zimna, ciemna i taka nieprzyjemna. Opowiadanie toczy się obecnie na jesieni, więc blisko grudnia, także możesz to sobie tak interpretować :)
      Co do Twoim przypuszczeń... Hm... nic nie zdradzę - zapraszam za tydzień!
      A Ty pisz ten rozdział, pisz, bo normalnie mnie teraz tak zaciekawiłaś, że nie usiedzę :)

      Usuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAA fantastyczny rozdział;p;p Oliwia ma zerwać z Adamem;p;p No i Rocardo kurczę zawsze jak pisze w pamietniku do Julii to smutek mnie zalewa;( dawaj szybciutko nn;d
    pozdrawiam
    Celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem rozterki Ricarda,ale powinien żyć własnym życiem. Czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oliwia ma zdecydowanie bardzo dobry wpływ na Kakę. I już odpowiadam na jego pytanie. Tak, on ma prawo się zakochać, ma prawo znów być szczęśliwy, ma prawo ułożyć sobie życie zupełnie z kimś innym. Pamięć o Julii nigdy nie zginie, ale musi nauczyć się żyć na nowo. Skoro przy Oliwii czuje się tak dobrze, to niech małymi kroczkami zbliża się do niej coraz bardziej. Bo widać, że jedno i drugie doskonale czuje się w swoim towarzystwie. Wiec niech Kaka działa dalej:D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również sądzę, że ta dwójka do siebie pasuje, jednak zawsze jest jakieś 'ale'.. Ricardo nie potrafi zapomnieć o Julii i dlatego nie rusza dalej. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo podoba mi się ten rozdział, ponieważ Kaka coraz bardziej okazuje uczucie do Oliwii. cud, że w jej obecności jego serduszko bije szybciej. jego postać jest wprost doskonała. ułożony mężczyzna o nieludzkiej wrażliwości! mam nadzieję, że już wkrótce Oliwia rzuci swojego obecnego chłopaka i bardziej skupi się na piłkarzu. czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, czyżby Ricardo powoli się zakochiwał? Jak słodko. Ale Adam... Oliwia już dawno powinna go zostawić i zainteresować się Ricardem. Wtedy na pewno miałaby swoją wymarzoną stabilizację i okazywanie uczuć. I bez jaj... nie pozwól Ricardo wyjechać z Madrytu. Ciągle będzie tak uciekał? To bez sensu. Może i ma rację, serce zapomni o uczuciach, zawsze zapomina, gdy się ktoś o to postara, ale i tak pojawią się nowe uczucia, do kogoś innego. A jeśli znów będzie to kobieta, która jest w związku? Po raz kolejny ucieknie? Głupi jest i tyle. xd Ale okay, nie będę go oceniać, bo tak naprawdę nie jestem w stanie postawić się jego sytuacji i czuć ten sam ból, co on.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zgadzam się z Ricardo co do tego, że nie powinien się wtrącać w związek Oliwki. Jak dla mnie powinien to zrobić i to jak najszybciej! Widać, że jej chłopak jednak wcale nie myśli o ich związku poważnie, skoro bez entuzjazmu odpowiada na jej propozycje stabilizacji ich relacji. Niemniej widać jednak, że Ricardo powoli zaczyna zapominać o swojej nieżyjącej ukochanej i jednocześnie cieszyć się życiem. To dobrze, bo jest naprawdę dobrym i wartościowym mężczyzną, który na to jak najbardziej zasługuje. ;-)
    [http://rok-w-raju.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ricardo zaczyna rozumieć, że czuje coś do Oliwii :) Mam nadzieję, że zdecyduje się namieszać w jej związku z Adamem, bo nie pasuje do swojego obecnego chłopaka...

    OdpowiedzUsuń