#RICARDO#
Usiadłem na jednym z krzesełek na
Santiago Bernabeu. Na stadionie nie było żywej duszy – jeśli nie liczyć
sprzątacza, który przechadzał się między ławkami w najdalszym punkcie trybuny.
Dzisiejszy trening odbył się tutaj i był to mój pierwszy raz na kompletnie
pustym stadionie. Sam nie wiem, kiedy robi większe wrażenie – kiedy zapełniony
jest rozszalałymi ludźmi, czy kiedy słychać własny oddech odbijający się niczym
echo.
Miałem wiele wątpliwości, bo w
głowie oraz sercu wciąż siedziała mi Julia, o której ostatnimi czasy myślałem
aż nadto, ale czułem, że do drzwi mojego serca powoli dobija się Oliwka. Ta
dziewczyna bardzo mi pomagała nawet o tym nie wiedząc. Do szczęścia wystarczało
mi tylko jej towarzystwo, jej uśmiech, spojrzenie. Była w moim typie, lubiłem
ją, ale nie mogłem zapomnieć o Julii, z którą tak wiele mnie łączyło. Miałem
mętlik w głowie.
- Hej, Ricky! Idziesz? – zawołał
Xabi i przywołał mnie do siebie skinieniem ręki. Zebrałem swoje rzeczy i
potruchtałem w jego stronę. Jechaliśmy na obiad do pobliskiej restauracji, aby
oblać zwycięstwo Alonso w plebiscycie jednego z madryckich dzienników.
- Za twoje zdrowie, twoją karierę
i przyszłe sukcesy – powiedziałem, wznosząc do góry szklankę z zimną colą.
- Dzięki stary. Na zdrowie! –
rzekł. – I co, Ricky? Widziałem jak dzisiaj po zajęciach gadałeś z tą Oliwią.
Jest coś na rzeczy? – zapytał, charakterystycznie ruszając brwiami i
odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.
-
Nie wiem – odparłem zgodnie z prawdą. Xabi posłał mi pytające
spojrzenie, jednak ja nie znałem odpowiedzi na jego pytanie. – Czuję, że ją
lubię. Nawet bardzo. Chciałbym ją zaprosić na kolację czy do kina, ale ona ma
chłopaka, więc nie wypada. Nie rozbiję jej związku, bo to nie w moim stylu.
- Rozumiem. Szkoda, bo uważam, że
pasujecie do siebie. Oliwa to miła dziewczyna.
- Wiem. Jest inteligentna i bardzo
wszechstronna. Można z nią porozmawiać na każdy temat, ale chyba pozostanie nam
tylko przyjaźń.
- Lepszy rydz niż nic.
- Spróbuję się w niej nie
zakochać. Zresztą nie wiem, czy bym umiał pokochać inną kobietę. Nie mogę
zapomnieć o Julii.
- Nie zapominaj o niej, ale musisz
żyć własnym życiem. Jej już nie ma i nie możesz do końca życia rozpamiętywać
waszych wspólnych dni. To nierozsądne.
- Wiem…
- Powinienem umówić się na
spotkanie z Nagore – zaśmiał się. – Ona jest dobra w te klocki. Przemówiłaby ci
do rozumu.
- Przydałby mi się psycholog –
rzuciłem. – Jeśli jest dobra, to z chęcią z nią pogadam – zażartowałem i
dopiłem resztki napoju.
Zbliżały się urodziny Oliwii i
chciałem kupić jej jakiś prezent. Chodziłem po sklepach, zagadywałem kolegów o
pomysły, pytałem ekspedientki w sklepach z czego ucieszyłaby się solenizantka,
jednak żaden z podsuwanych pomysł, nie przypadł mi do gustu. Oliwia ma mnóstwo
szalików, apaszek i czapek, jej półki uginają się pod ciężarem kosmetyków i
perfum, za stara jest na pluszowe maskotki, a kwiaty i czekoladki to takie
tradycyjne i oklepane. Chciałem jej zrobić prawdziwą niespodziankę. Początkowo
pomyślałem o bilecie na mecz, jednak wówczas uświadomiłem sobie, że przecież
ona pracuje dla klubu i na mecz może wybrać się każdego dnia, o każdej porze.
Kupowanie prezentów Julii nigdy
nie było dla mnie problemem, bo dobrze ją znałem i wiedziałem czego w danym
momencie potrzebuje. Oliwia była dla mnie jeszcze zagadką, mimo iż poznaliśmy
się już dosyć dobrze. Ja czułem, że nie odkryłem jej do końca, bo na
przeszkodzie stał mi jej chłopak, Adam.
- Cześć, Ricky! – Za swoimi
plecami usłyszałem wesoły głos Oliwki, z którą chciałem spędzić dzień w parku.
– Świetnie wyglądasz. To nowa koszula?
- Tak.
- Niezła! Robimy coś specjalnego,
czy będziemy cały dzień siedzieć na ławce? – zapytała, siadając obok mnie.
- Właśnie nie mam pomysłu.
- Siedzenie na ławce w
towarzystwie kogoś miłego to fajna sprawa.
- Nie żartuj.
- Naprawdę! No ale poważnie, to
możemy się wybrać do jakiegoś muzeum czy coś. A byłeś już w Pałacu Królewskim?
- Nie.
- Dobrze się składa – powiedziała
i dźwignęła się z miejsca. Chwyciwszy moją rękę, pociągnęła mnie za sobą i
wesoło podskakując ruszyła przed siebie. W drodze opowiadała mi przygody całego
dnia, między innymi o tym jak sławny hiszpański aktor zablokował jej samochód
na parkingu lub jak jej przyjaciel Victor zatrzasnął się rano w łazience.
Wycieczka do Pałacu była udana,
dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o rodzinie królewskiej. Lubiłem
historię, a poszerzanie swojej historycznej wiedzy było dla mnie przyjemnością,
dlatego nie mogłem powiedzieć, że było nudno i nieprzyjemnie. Wręcz przeciwnie!
Wyjścia z Oliwią nigdy nie są nudne, bo ona potrafi rozbawić każdego. Nawet
przewodnika, który śmiertelnie poważnie traktuje swoją pracę. Wystarczy jeden
komentarz dotyczący stroju byłego króla i cała wycieczka wpada w śmiech.
- Widziałeś jego minę? – mówiła, zanosząc
się śmiechem. – Próbował się powstrzymać, ale się nie udało! Myślałam, że
pęknę!
- Tak, ta aluzja ci się udała.
Głodna?
- Odrobinę.
Przystanęliśmy przy ulicznym
sprzedawcy, który przygotowywał hot dogi. Zamówiłem dwa oraz dwie butelki wody
gazowanej. Zajęliśmy pierwszą wolną ławkę, którą napotkaliśmy na swojej drodze,
aby spokojnie zjeść posiłek.
Znajdowaliśmy się na jednej z
głównych ulic Madrytu. Wszędzie chodzili ludzie, a samochody oraz autobusy nie
przestawały jeździć po jezdni. Naprzeciwko nas było mnóstwo markowych sklepów z
ubraniami, kosmetykami czy gadżetami. Było to jedno z moich ulubionych miejsc,
ponieważ uwielbiałem ludzi i ich multikulturowość. Podziwianie ich strojów,
fryzur, kolorów skóry, przysłuchiwanie się rozmowom toczonym w przeróżnych
językach, było czymś pasjonującym i bardzo ciekawym. Łapałem się na tym, że
siedząc w kawiarni czy restauracji przez kilkanaście minut wyglądałem przez
okno i podziwiałem ludzi z całego świata. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Po
prostu uwielbiam ludzi!
- Masz jakieś plany na nadchodzące
dni? – zapytałem.
- Urodziny…
- Nie mówisz tego z ekscytacją.
- Bo wcale się nie cieszę.
Starzeję się, a w dodatku Adam mnie denerwuje.
- Masz na myśli to ultimatum,
które mu postawiłaś?
- Mam wrażenie, że nic sobie z
tego nie robi. Zastanawiam się, czy mu na mnie zależy.
- Na pewno. Nie możesz tak myśleć.
Jesteś razem już bardzo długo, mężczyźni po jakimś czasie się przywiązują i
przestają okazywać uczucia.
- Ty taki nie jesteś.
- Tego nie wiesz, ale to prawda.
Ja jestem inny, ale każdy wychowywany jest inaczej. Mój dom rodzinny zawsze
przepełniony był miłością i wzajemną troską, nie miałem ojca, wychowywała mnie
matka, więc to normalnie, że mam duży szacunek do kobiet.
Oliwia wzięła głęboki wdech.
Widziałem, że bardzo jej ciężko, bo chciałaby stworzyć rodzinę z Adamem, ale
nie może być pewna jego uczuć. Moim zdaniem przesadzała, bo przecież nie
spotykali się od miesiąca. To długoletni związek, oparty na miłości i wzajemnym
szacunku, więc Oliwka miała prawo żądać stabilizacji. Nie dziwiło mnie to –
chociaż może forma dociekania swoich praw nie była w moim stylu, ale
najważniejsze, że wyznała Adamowi swoje pragnienia.
- Przyjdziesz na moją imprezę,
prawda?
- Jeśli chcesz.
- To nie będzie nic wielkiego.
Moje mieszkanie to nie willa, aby spraszać setki gości, zresztą nawet nie znam
tylu ludzi – zaśmiała się. – Będzie tylko kilku moich najbliższych przyjaciół z
sąsiedztwa i pracy. Sprawisz mi ogromną radość swoją osobą.
- W takim razie będę na pewno.
Cieszę się, że wreszcie poznam twojego chłopaka i przyjaciół. Tylko powiedz mi,
co ja mam ci kupić na prezent.
- Przestań! Nic nie chcę.
- Ale tak nie wypada.
- No dobra, to zrób makaron ze
szpinakiem – powiedziała, śmiejąc się.
- Okay – odparłem z uśmiechem, jednak
wiedziałem, że to za mało. Musiałem jeszcze coś wymyślić.
Czy wypada mi się na nowo zakochać? Czy wypada mi tak bardzo lubić
dziewczynę, która jest w stałym związku? Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że
moje serce w obecności Oliwii bije szybciej. Nie chcę znów cierpieć. Nie chcę
pragnąć czegoś, co jest dla mnie nieosiągalne. Nie mogę psuć życia innych
ludzi. Już wolę sam cierpieć niż jakby miała to robić Oliwka bądź jej chłopak…
Julio, dlaczego kochanie tak boli? Dlaczego zawsze wszystko się
komplikuje? Dlaczego mnie zostawiłaś i każesz mi teraz wybrnąć z tej sytuacji? Jakbyś
wciąż ze mną była, to nie miałbym teraz tego problemu…
Czy wyjazd – ucieczka – z Madrytu będzie dobrym rozwiązaniem? Serce
jest głupie, na pewno zapomni o uczuciach…
__________
Jak mam być szczera, to nie napisałam ósmego rozdziału. Jednak wiem, co ma się w nim znaleźć, dlatego pewnie się zbiorę do pisania :)
Póki co chciałabym przypomnieć o moim nowym blogu, którego pisanie przychodzi mi z większą łatwością. Zapraszam!
(kliknij na obrazek, a przeniesiesz się na bloga)
Czuję święta, słucham Last Christmas, mam ochotę na mandarynki, na dworze już (!) ciemno, czyli zima totalna, a na deser nowy rozdział u Ciebie!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale kojarzy mi się on ze świętami. Nie mam pojęcia w jakiej porze roku dzieje się to opowiadanie (bij mnie za to - najwyraźniej nie doczytałam, wiem, jestem okropna! Ale jeśli jest lato/jesień, a tak mi się wydaje to trudno, pozwól, że sobie ubzduram tę cholerną zimę, którą tak lubię!), ale BARDZO mi się podobał ten rozdział. Mają się ku sobie, to widać. Kaka trochę się broni, ale czemu się dziwić? Dalej nie uporał się z Julią, a Oliwka ma chłopaka, który jest totalnym dupkiem, ale jak to mówią: miłość nie wybiera (powiem to mojemu chłopakowi jak znów wyleci do mnie, że jestem wredną, czepialską się babą, hehe. Chociaż nie żeby jakoś specjalnie kłamał... Ale taką sobie mnie wybrał, więc nie rozumiem dlaczego się czepia). Ja tam myślę, że na tych urodzinach Oliwki zdarzą się dwie rzeczy: albo Adam będzie tak zazdrosny o Kakę, z którym Oliwka będzie flirtować CALUTKĄ imprezę, że uklęknie na kolano i się oświadczy (!!!!!!!!), albo się nie pojawi, Oliwka będzie smutna, Kaka ją pocieszy i dojdzie między nimi do czegoś; ewentualnie po prostu zbliżą się do siebie jeszcze bardziej i za kilka rozdziałów wyznają sobie miłość. *.* I dlatego, moim skromnym zdaniem, to grudzień powinien być miesiącem miłości, a nie jakiś luty. Pff.
Wybacz za jakość tego komentarza, bo jeszcze niedawno nie miałam na nic chęci, a wystarczyło trochę spacerku i proszę - humorek dopisuje! Ci, którzy twierdzą, że spacer pomaga to mają, kurczę, rację. Ale już zasypiam, a jeszcze muszę napisać rozdział na sztormem, bo trochę się opuściłam. Wiesz, że Xabi wyzna C. miłość? Powinnaś mnie teraz zabić za tego spoilera, ale nie mogłam się powstrzymać. :D
Co tutaj jeszcze powiedzieć? Podobało mi się, ale mi się zawsze podoba. I pisz dalej, bo jestem ciekawa, na ile moje pomysły się sprawdzą, albo czy w ogóle się sprawdzą! Pewnie w ogóle, ale cóż...
PS Zima rządzi!
Komentarz genialny - nie gadaj, oby więcej takich! Ja nienawidzę zimy, jest zimna, ciemna i taka nieprzyjemna. Opowiadanie toczy się obecnie na jesieni, więc blisko grudnia, także możesz to sobie tak interpretować :)
UsuńCo do Twoim przypuszczeń... Hm... nic nie zdradzę - zapraszam za tydzień!
A Ty pisz ten rozdział, pisz, bo normalnie mnie teraz tak zaciekawiłaś, że nie usiedzę :)
AAAAAAAAAAAAAAAA fantastyczny rozdział;p;p Oliwia ma zerwać z Adamem;p;p No i Rocardo kurczę zawsze jak pisze w pamietniku do Julii to smutek mnie zalewa;( dawaj szybciutko nn;d
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Celu$ka
Rozumiem rozterki Ricarda,ale powinien żyć własnym życiem. Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńOliwia ma zdecydowanie bardzo dobry wpływ na Kakę. I już odpowiadam na jego pytanie. Tak, on ma prawo się zakochać, ma prawo znów być szczęśliwy, ma prawo ułożyć sobie życie zupełnie z kimś innym. Pamięć o Julii nigdy nie zginie, ale musi nauczyć się żyć na nowo. Skoro przy Oliwii czuje się tak dobrze, to niech małymi kroczkami zbliża się do niej coraz bardziej. Bo widać, że jedno i drugie doskonale czuje się w swoim towarzystwie. Wiec niech Kaka działa dalej:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ja również sądzę, że ta dwójka do siebie pasuje, jednak zawsze jest jakieś 'ale'.. Ricardo nie potrafi zapomnieć o Julii i dlatego nie rusza dalej. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się ten rozdział, ponieważ Kaka coraz bardziej okazuje uczucie do Oliwii. cud, że w jej obecności jego serduszko bije szybciej. jego postać jest wprost doskonała. ułożony mężczyzna o nieludzkiej wrażliwości! mam nadzieję, że już wkrótce Oliwia rzuci swojego obecnego chłopaka i bardziej skupi się na piłkarzu. czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńOoo, czyżby Ricardo powoli się zakochiwał? Jak słodko. Ale Adam... Oliwia już dawno powinna go zostawić i zainteresować się Ricardem. Wtedy na pewno miałaby swoją wymarzoną stabilizację i okazywanie uczuć. I bez jaj... nie pozwól Ricardo wyjechać z Madrytu. Ciągle będzie tak uciekał? To bez sensu. Może i ma rację, serce zapomni o uczuciach, zawsze zapomina, gdy się ktoś o to postara, ale i tak pojawią się nowe uczucia, do kogoś innego. A jeśli znów będzie to kobieta, która jest w związku? Po raz kolejny ucieknie? Głupi jest i tyle. xd Ale okay, nie będę go oceniać, bo tak naprawdę nie jestem w stanie postawić się jego sytuacji i czuć ten sam ból, co on.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z Ricardo co do tego, że nie powinien się wtrącać w związek Oliwki. Jak dla mnie powinien to zrobić i to jak najszybciej! Widać, że jej chłopak jednak wcale nie myśli o ich związku poważnie, skoro bez entuzjazmu odpowiada na jej propozycje stabilizacji ich relacji. Niemniej widać jednak, że Ricardo powoli zaczyna zapominać o swojej nieżyjącej ukochanej i jednocześnie cieszyć się życiem. To dobrze, bo jest naprawdę dobrym i wartościowym mężczyzną, który na to jak najbardziej zasługuje. ;-)
OdpowiedzUsuń[http://rok-w-raju.blogspot.com]
Ricardo zaczyna rozumieć, że czuje coś do Oliwii :) Mam nadzieję, że zdecyduje się namieszać w jej związku z Adamem, bo nie pasuje do swojego obecnego chłopaka...
OdpowiedzUsuń