27 listopada 2012

06. Remont


#OLIWIA#

- Cześć, kochani! – Do domu wpadłam zdyszana i czerwona jak burak. Nie miałam na nic czasu, bo lada moment musiałam wyjść. Zobaczyłam współlokatorów zasiadających do obiadu i przyglądających się mi z wielkim zaskoczeniem. Wiem, że nie wyglądałam korzystanie. Moje blond włosy żyły własnym życiem, a ja nie umiałam nad nimi zapanować. – Dzisiaj nie zjem z wami – rzekłam pośpiesznie, chwytając za zielone jabłko.
Pognałam do pokoju, rzuciłam torbę oraz aparat fotograficzny na łóżko i zaczęłam zrzucać z siebie ubrania. Przebrałam się w wygodne szorty, w których zazwyczaj biegałam oraz kolorowy top z nadrukiem. Na ramiona zarzuciłam dżinsową katanę, a włosy ściągnęłam w koński ogon.
- Stało się coś? – zapytał Victor, wkładając do ust kawałek krwistego steku.
- Umówiłam się. Przecież mówiłam wam o tym wczoraj wieczorem – odparłam, wsuwając stopy w moje ulubione trampki.
- Ah tak… Ricardo Kaka – bąknęła Stella.
- Jadę pomóc mu w remoncie. Nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale mam nadzieję, że sprostam. W końcu jestem dobrą, jednoosobową ekipą remontową – zaśmiałam się, podziwiając ściany naszej kuchni, którą osobiście malowałam. – Nie czekajcie na mnie z kolacją, bo nie wiem o której wrócę. Trzymajcie się, robaczki! – rzuciłam, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Dojazd do domu Ricardo zajął mi niespełna pół godziny. Dzięki Bogu w Madrycie można było liczyć na linie metra, które bardzo ułatwiały życie Hiszpanom.
Nie spodziewałam się, że Kaka mieszka w normalnej dzielnicy. Spodziewałam się wielkiego domu, a tymczasem Ricky mieszkał na jednym z najładniejszych osiedli Madrytu, w niewielkim budynku, w normalnym dwupokojowym mieszkaniu z kuchnią i dużym salonem. Każdy lepiej zarabiający Hiszpan mógłby sobie pozwolić na takie gniazdko, ale nie światowa gwiazda piłki nożnej grająca w Realu Madryt. Nie było to normalnie, ale całkiem fajne. Ricardo udowadniał tym, że jest przede wszystkim normalnym facetem, a nie rozkapryszonym gwiazdorem.
- Cześć – rzuciłam od progu. Brunet z niezwykle sympatycznym uśmiechem przywitał mnie tym samym i zaprosił do środka.
- Cieszę się, że przyszłaś. Czekałem na ciebie.
- Starałam się nie spóźnić.
- W porządku. Wejdź do środka, proszę. I rozgość się. Masz ochotę na coś od picia?
- Poproszę coś zimnego. Mamy dzisiaj piekielnie gorący dzień.
Usiadłam na beżowej kanapie w salonie i zaczęłam rozglądać się wokoło. Wystrój był bardzo prosty i skromny, pasujący do samotnego mężczyzny. Podobały mi się ciepłe barwy ziemi – brązy, beże i szarości, które stanowiły o kolorystyce. Przez myśl przeszło mi nawet stwierdzenie, że mieszkanie jest idealne, więc dlaczego Ricky chciał coś w nim zmieniać?
Po kilku minutach Ricardo pojawił się w salonie z dwiema szklankami soku pomarańczowego. Porozmawialiśmy przez chwilę o naszych codziennych zajęciach, poczym Ricky wyjaśnił mi na czym polegać będzie moje zadanie. Zaprowadził mnie do kuchni, która była równie jasna i urocza, co pokój dzienny. Szafki w kolorze jasnego drewna, nieco ciemniejsze ściany, urocze zasłonki w oknie, świeże zioła na parapecie… Pozazdrościłam mu gustu, bo moje mieszkanie nawet w połowie nie było tak fajnie urządzone, co jego.
- Chodzi mi o tą ścianę – powiedział, wskazując na średniej wielkości ścianę, przy której stał nieduży kwadratowy stolik oraz trzy drewniane krzesła z malutkimi poduszkami. – Jest pusta i nie bardzo mi się podoba. Zastanawiałem się nad jakimś obrazem czy innym stroikiem, ale coś oryginalnego bardziej by mi pasowało. Pomyślałem więc, że można na niej coś namalować np. bluszcz, czy inne kwiaty wijące się po pnączach… Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zapytał, a ja uświadomiłam sobie, że przez ostatnie minuty badawczo mu się przyglądałam i z zaciekawieniem wsłuchiwałam się w jego słowa.
Pokręciłam głową, chcąc powrócić do rzeczywistości. Chciałam powiedzieć coś mądrego, ale zabrakło mi języka w gębie.
- To mało męskie, wiem – zaśmiał się, drapiąc się po czole.
- Nie, nie! Nie to miałam na myśli. Po prostu urzekła mnie twoja wrażliwość na piękno, na sztukę.
- Zawstydziłem się.
- Niepotrzebnie – rzekłam, głaskając go po ramieniu.
Nie chciałam go zawstydzać. Naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie.
- Zabieramy się do pracy?
- Naturalnie! Mam tutaj farby – powiedział i wysunął spod stołu kilka puszek z farbą. – Nie wiedziałem jakie wziąć kolory, ale do tego ciemnego brązu chyba pasować będzie coś kontrastowego, dlatego wziąłem coś beżowego, białego, miodowego, żółty, no i dwa odcienie czerwonego. Jeśli czegoś brakuje to mów, mogę jechać do sklepu.
- Nie, wszystko jest okay. Chyba coś wymyślę. A możesz mi dać jakiś ołówek i kartkę papieru? Zrobię najpierw szkic.
Ricardo określił mi swoje preferencje w najdrobniejszych szczegółach, a ja robiłam wszystko, aby go zadowolić w stu procentach. Szkic zadowolił nas obydwoje i mogliśmy przechodzić do realizacji. Zabezpieczyliśmy kuchnię, aby nic się nie pobrudziło farbą i zakasawszy rękawy zabraliśmy się do pracy.
W tle grała radiowa muzyka, a ja z pędzlem w ręce gimnastykowałam się przy brązowej ścianie. Ricardo bardzo chciał mi pomagać, starał się i robił wszystko jak umiał najlepiej, ale prawda była taka, że bardziej mi przeszkadzał niż pomagał. Nie miał malarskiego talentu, bo nawet pokolorować liścia nie potrafił nie wyjeżdżając za linię.
- Ricky! Nie tak – rzekłam w końcu, bo uświadomiłam się sobie, że w ten sposób noc nas zastanie, a ściana dalej będzie w proszku. – Przepraszam, ale muszę ci powiedzieć, że nie jesteś najlepszym pomocnikiem.
- Przeszkadzam?
- W pewnym sensie – odparłam z uśmiechem. – Może zajmij się czymś innym, a ja w tym czasie to zrobię.
- Już dawno chciałem ci to zaproponować, ale bałem się. To może ja przygotuję jakąś kolację, co? Jesteś głodna?
- A gotujesz lepiej niż malujesz?
- O, z pewnością! – zaśmiał się i zabrał się do pracy.
Dużo ze sobą rozmawialiśmy. Ricardo opowiadał mi o Włoszech, o Mediolanie, o swoim życiu tam. Mówił z taką pasją i miłością, że od razu wyczuwało się, że Mediolan to jego miejsce na ziemi. Jednak nie dziwiłam się, kiedy powiedział, że musiał wyjechać, bo smutna przeszłość nie pozwalała mu na normalne życie.
- Nieźle to wygląda – powiedział, kiedy skończył gotowanie. Stał przed moją ścianą z dwoma talerzami w dłoniach i podziwiał moją pracę. – Czas na przerwę. Zapraszam do stołu.
Usiedliśmy na kanapach w salonie. Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło. Czułam się tutaj jak w domu. Ricardo dotrzymywał mi towarzystwa, zabawiał rozmową. Słuchaliśmy muzyki, dyskutowaliśmy o filmach, teatrze, piłce nożnej. Było naprawdę przyjemnie. Początkowo bałam się tego spotkania, bo myślałam, że będzie niezręcznie. W końcu nie znaliśmy się za dobrze. Jednak mieliśmy wiele wspólnego, lubiliśmy te same rzeczy np. gorącą czekoladę, książki przygodowe, sztukę. Polubiłam Ricardo, bo był inteligentny i interesujący, a w dodatku był niesamowicie czarujący i pociągający.
- A co z twoim chłopakiem? – zapytał. – Ciągle gadamy o mnie, a przecież nie jestem sam. Poznałaś moją historię, opowiedz mi swoją.
- Nie mam historii – powiedziałam, upijając łyk białego wina. – Jestem osobą, która przechodzi ulicami niezauważalnie. Ale nie przeszkadza mi to, bo lubię swoje życie. Mam grono oddanych przyjaciół, pracę, którą uwielbiam, chłopaka… Jednak starzeję się. Za kilka dni mam urodziny i chciałabym się ustatkować. Wyjść za mąż, zamieszkać z ukochanym, postarać się o dziecko. Ale chyba przyjdzie mi na to jeszcze poczekać.
- Twój chłopak tego nie chce?
- To duże dziecko, nie w głowie mu stabilizacja. Zobaczymy jak to będzie. Kurczę, Ricardo! To było pyszne – powiedziałam, biorąc do ust ostatni kęs makaronu ze szpinakiem, który przygotował. – Zazdroszczę ci talentu kulinarnego. Ja jestem w tym kiepska.
- Za to umiesz robić setki innych niesamowitych rzeczy – malujesz, robisz zdjęcia, składasz origami. Multitalent!
- A ty gotujesz, grasz w piłkę, piszesz wiersze…
- Wiersze?
- Nie rozstajesz się ze swoim zeszytem. Sądziłem, że piszesz w nim wiersze.
- Nie – zaśmiał się. – Nie piszę wierszy. To mój pamiętnik, do którego wpisuję swoje przemyślenia. Ale nie mów o tym nikomu. Facet prowadzący pamiętnik to chyba nie jest normalna sytuacja i ludzie mogą sobie coś pomyśleć…
- Jasne, nie martw się – odparłam z uśmiechem. – Dziękuję ci, Ricky, za pyszną kolację. Czas dokończyć dzieła.
- Potrzebujesz czegoś? Jakoś ci pomóc?
- Nie. Wystarczy, że nadal będziesz zabawiać mnie miłą pogawędką.
- Oczywiście. Na to możesz liczyć.

__________
Jak widzicie coś się zaczyna dziać między tą dwójką :) Jednak obiecuję, że to nie koniec wrażeń :)
A jeśli macie ochotę, to chciałabym Was bardzo serdecznie zaprosić na moje nowe opowiadanie i mam nadzieję, że będzie ono powodem dla którego moja wena powróci na dobre :) - KLIK. Zapraszam!

9 komentarzy:

  1. przecudny rozdział. akcja malowania ściany w kuchni jest wprost wspaniała. widać było od razu, że Oliwia i Kaka świetnie czują się w swoim towarzystwie. zachowywali się, jak prawdziwi przyjaciela, a znają się stosunkowo krótko. uwielbiam postać piłkarza! jest taki wrażliwy i słodki! najlepszy moment, w którym zawstydził się! mam nadzieję, że już wkrótce spotkają się w jakieś restauracji lub pójdą razem na spacer. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Między Kaką a Oliwią zaczyna się coś dziać i bardzo mnie to ciekawi, bo jak na razie ma jeszcze chłopaka. Chociaż powinna go już dawno kopnąć w tyłek. Kaka jest lepszy i fajniejszy :D. Mam cichą nadzieję, że im się razem ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ta naturalność. Mają się wyraźnie ku sobie, ale nie ma żadnych głupich podtekstów; ot, zwykły dzień spędzony w miłym towarzystwie. Mam nadzieję, że z czasem ich znajomość się rozwinie i kto wie, może Kaka nie będzie zwlekał z oświadczynami Oliwii tak jak jej chłopak, Adam? :D Zobaczymy! Uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest tak naturalne,żee aż piękne. Bardzo, ale to bardzo mi się to podoba.
    Powoli ciągnie ich do siebie, to jest takie malutkie przyciąganie, ale mam nadzieję, że ze spotkania na spotkanie będzie coraz większe. W swoim towarzystwie czują się lekko i przyjemnie, aż miło o tym czytać.
    Ich przed nikim Kaka się tak nie otwiera jak przed Oliwią.
    Czekam na dalszy rozwój akcji:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie się czytalo.Ciekawejak ten wątek się rozwinie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polubiłam tą dwójkę. Są spokojni, mają swoje pasje i to mi się podoba :) Mam nadzieje, że połączy ich prawdziwe uczucie, bo oboje na nie zasługują. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło, że tak dobrze się dogadują. Nie przypuszczałam, że tak szybko znajdą wspólny język, ale bardzo mnie to cieszy. No, i jeśli Oliwia jest mądra, to zostawi swojego obecnego chłopaka-idiotę i zabierze się za Ricardo. Z nim na pewno stworzyłaby wspaniały związek. Fajny pomysł na tą ścianę. Też chciałabym taki bluszcz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem, jak ułoży się ich współpraca. Mam nadzieję, że ten remont wpłynie pozytywnie na rozwój ich znajomości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na moją stronę legalny bukmacher

    OdpowiedzUsuń