#OLIWIA#
Siedziałam na kamiennych schodach
prowadzących do mojego domu i bawiłam się swoim aparatem. Przeglądałam zdjęcia,
które zrobiłam podczas dzisiejszego treningu i byłam z nich bardzo zadowolona.
Po raz kolejny wykonałam świetną robotę. Sądzę, że szef będzie ze mnie dumny.
Miałam już wprawę w robieniu zdjęć sportowcom. Kiedyś specjalizowałam się w
kolarstwie, lecz po jakimś czasie przerzuciłam się na piłkę nożną, która w
Hiszpanii jest bardziej popularna.
Rozejrzałam się po ulicy w poszukiwaniu
znajomych twarzy. Mieszkałam z dwoma współlokatorami: włoską recepcjonistką,
Stellą, oraz jej przyjacielem, który z czasem stał się i moim powiernikiem
tajemnic, hiszpańskim homoseksualistą, Victorem. Jak na złość zapomniałam
kluczy, a ich nie było w domu!
Minęło trochę czasu zanim
uświadomiłam sobie, że bezczynnie siedzenie nie daje porządnych skutków. Zebrałam
sobie rzeczy i poszłam do pobliskiej kawiarenki, aby napić się kawy i pobawić
laptopem. Nic tak nie kradnie czasu jak komputer.
Przeszukując wszechwiedzący
Internet natknęłam się na bardzo ciekawą informacją. Dobrze wiedziałam o
transferze Kaki z Milanu do Madrytu, ale nie spodziewałam się aż takich
rewelacji:
Brazylijczyk opuszcza Włochy. Oficjalna wersja brzmi, że chce zebrać
nowe doświadczenie, zmienić otoczenie, aby poznać nową ligę, współpracować z
najlepszymi piłkarzami świata, w tym Cristiano Ronaldo. Jednak czy ktoś
zastanawiał się, czy to aby nie ucieczka? Nie od dziś wiadomo, że Ricardo
przeżył tragedię. Ponad rok temu utracił ukochaną i niektórzy twierdzą, że do
tej pory nie uporał się z tą stratą. Być może Madryt okaże się lekiem na
depresję i przygnębienie. Jedno jest pewne: Kaka nie jest tym samym
zawodnikiem, co jeszcze kilka miesięcy temu. Całe Włochy trzymają za niego kciuki,
bo wierzą w wielki powrót cracka.
- A więc to takie buty –
powiedziałam, zwracając na siebie uwagę mężczyzny siedzącego obok. Spojrzał na
mnie pytająco, a ja odpowiedziałam mu, z rozbrajającym uśmiechem. –
Przepraszam, mówię do siebie.
Bardzo zaciekawił mnie ten
artykuł. Zazwyczaj nie interesuje mnie życie prywatne piłkarzy. Skupiam się na
swojej pracy, a zawodnicy są dla mnie tylko obiektami, które muszę
fotografować. Jednak historia Ricardo wydała mi się niezwykle wzruszająca.
Stracił ukochaną. To normalne, że chce zapomnieć i próbuje wszystkiego, co ma
mu w tym pomóc. Czyżby Madryt miał być tym czynnikiem znieczulającym?
Sama chciałabym się odciąć od
miejsc, które mnie przygnębiają i przypominają o tragicznych momentach mojego
życia.
Zamyśliłam się. Zaczęłam
przypominać sobie pracę z Ricardo. Był swobodny i nieobecny jednocześnie, ale
dopiero teraz zaczęłam łączyć to z potwornym smutkiem, który wciąż w nim
siedział. Sądziłam, że to stres przed nowym klubem, kolegami, niepewność
adaptacji, a tymczasem targały nim zupełnie inne uczucia. To smutne.
Wyjęłam telefon. Spojrzałam na
wyświetlacz i zobaczyłam wiadomość od Stelli.
Mogę wracać.
Pośpiesznie zebrałam swoje rzeczy
i wolnym spacerkiem poszłam do domu.
- Co u was? – zapytałam, siadając
przy stole.
Stella położyła na stole miskę
pełną długiego makaronu oraz jeszcze wrzący garnek z czerwonym sosem. Jako
rodowita Włoszka specjalizowała się we włoskich potrawach, które serwowała nam
od czasu do czasu.
- Spotkałem dzisiaj kobietę, która
chciała, abym zrobił jej fryzurę w stylu Beyonce – powiedział Victor. –
Wszystko byłoby pięknie, przecież całkiem zdolny ze mnie fryzjer, ale ona miała
króciutkie włosy! – zaśmiał się.
- I co zrobiłeś?
- Namówiłem ją, aby jednak wybrała
sobie inną idolkę. Postawiłem na dawną Halle Berry i wyglądała rewelacyjnie! A
co u was? Oliwka, ty chyba miałaś mieć sesję z tym nowym piłkarzem z Realu,
nie? Swoją drogą niezłe z niego ciacho! Ale chyba gustuje w paniach, nie?
- Bardziej niż ci się wydaje –
powiedziała Stella, nabierając na widelec odrobinę makaronu. Spojrzeliśmy z
Victorem na siebie. Miała coś konkretnego na myśli?
- Tak, woli kobiety –
odpowiedziałam. – Miał dziewczynę, która zmarła na raka. Czytałam, że przeniósł
się tutaj z powodów czysto sportowych, ale niektórzy uważają, że kryje się za
tym coś innego.
- To sportowiec – prychnęła
Stella. – Co ma się kryć za transferem? Dajcie spokój i skończcie z tymi swoimi
chorymi tezami. Zachowujecie się jak te wszystkie dziennikarskie hieny, które
tylko szukają sensacji i wciskają nos tam gdzie nie trzeba.
- Wyluzuj, ślicznotko – rzekł
Victor, teatralnie gestykulując i przypominając nadmiernie pewną siebie
Murzynkę z amerykańskich filmów. – Powiedz lepiej, co u ciebie.
- Nie udawajcie, że was to
interesuje – rzekła, odstawiając talerz do zlewu. Zauważyłam, że bardzo
niewiele zjadła. To do niej nie podobne, bo zazwyczaj jadła bardzo dużo. Może
coś ją trapiło? – Położę się, nie przeszkadzajcie mi – dodała i zniknęła w
swoim pokoju.
Spojrzałam znacząco na Victora i
wzruszyłam ramionami. On zrobił tak samo, ale w przeciwieństwie do mnie od razu
zapomniał o całej sytuacji. Rozpoczął swój długi monolog na temat fryzur,
stylizacji, modnych dodatków. Udawałam, że go słucham, przytakując co jakiś
czas i kręcąc głową ze zrozumieniem, ale tak naprawdę wciąż w myślach siedziała
mi Stella. Wyglądała i zachowywała się dzisiaj inaczej i nie wiedziałam, czym
to zostało spowodowane.
Jeszcze tego samego dnia postanowiłam
zapytać ją o to.
Delikatnie zapukałam w jej drzwi,
a kiedy usłyszałam ciche „proszę”, weszłam do środka. Stella siedziała przy
biurku i nerwowo stukała w klawiaturę. Kątem oka zauważyłam, że zamyka kolejne
strony przeglądarki, ewidentnie chcąc coś przede mną ukryć.
- Przeszkadzam ci? – zapytałam,
robiąc dwa kroki w jej stronę.
- Nie, wejdź. Co się dzieje?
- Nic, chciałam tylko porozmawiać
– rzekłam, przysiadając na jej łóżku. – Dzisiaj przy obiedzie zachowywałaś się
bardzo dziwnie. Od tamtej pory nie mogę przestać o tobie myśleć. Czy dzieje się
coś złego?
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy
– zaśmiała się. Odpychając się nogami, podjechała razem z krzesłem tuż przede
mnie. – Bolała mnie głowa, przeżyłam dzisiaj wiele emocji. – Spojrzałam na nią
pytająco. Na twarzy Stelli pojawił się szeroki, radosny uśmiech, idealnie
odsłaniający jej śnieżnobiałe zęby. Chwyciła mnie za dłonie i podnieconym,
piskliwym głosem powiedziała: – Spotkałam się dzisiaj z Rafaelem. Nie
uwierzysz, co ten wariat zrobił! Poprosił mnie o rękę!
- Żartujesz?! – krzyknęłam
podekscytowana.
- Ja też myślałam, że to żart, ale
nie! Mówił śmiertelnie poważnie. Używał takich pięknych słów, wyznawał mi
miłość, obiecywał gwiazdkę z nieba! Jest taki kochany…
- Zgodziłaś się?
- Oczywiście! – pisnęła,
wyciągając w moją stronę dłoń. Na jej serdecznym palcu połyskiwał śliczny,
srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem! – Miałam wątpliwości, bo przecież
spotykamy się dopiero od roku… To krótko jak na tak poważny krok, ale jaki inny
facet chciałby się tak szybko ubezwłasnowolnić, nie? – zaśmiała się. – Oj,
Oliwko, jestem szczęśliwa. Czuję, że mogę spać spokojnie, bo wszystko będzie
dobrze.
- I co teraz planujecie? Kiedy
ślub?
- W zasadzie to nam się nie
śpieszy, ale może postawimy na przyszłe lato. Rok to chyba wystarczający czas.
Już to sobie wyobrażam! Duży, zielony ogród, okrągłe stoły zastawione białymi
obrusami i kryształową zastawą, ja i Rafael wirujący na parkiecie w takt
romantycznego walca! Zawsze marzyłam o takim ślubie.
- Rafael jest nadziany, więc
pewnie spełni każdą twoją zachciankę. Zazdroszczę ci… Adamowi nie śpieszy się
do żeniaczki.
- Jesteście jeszcze młodzi, po co
wam ślub.
- Miałam na myśli, że on w ogóle
się nie stara. Przestał być romantyczny i czuły. Chyba popadamy w rutynę, a ja
odnoszę wrażenie, że jestem dla niego zwykłym przyzwyczajeniem niż
najważniejszą osobą w życiu. A poza tym jesteśmy już razem wystarczająco długo,
aby się pobrać.
- Daj mu czas. Jemu na pewno jest
ciężko, bo mimo wszystko wciąż to koledzy są dla niego wyrocznią. Ciężko mu
zrezygnować z wieczornych wyjść na piwo, na bilard, z gry Playstation. To
jeszcze dzieciak, który dorasta – powiedziała, wstając i odsuwając krzesło na
swoje miejsce. – My, kobiety, dojrzewamy szybciej i potem musimy znosić
szczeniackie zachowanie swoich facetów. Taka już nasza dola. Chcesz coś do
picia? – zapytała, otwierając drzwi. Pokiwałam twierdząco głową.
W słowach Stelli było trochę
prawdy. Byliśmy młodzi, ale wiele już razem przeżyliśmy. Męczyła mnie jego
niedojrzałość. W dodatku był o rok ode mnie młodszy, co dodatkowo komplikowało
moją sytuację. Nie pozostało mi nic jak zaakceptować wszystkie wady swojego
partnera i mieć nadzieję, że niebawem wszystko się zmieni. Aczkolwiek mógłby
być troszkę bardziej czuły i traktować mnie jak kobietę, swoją dziewczynę, a
nie kumpelę.
Brunetka wróciła do pokoju i
podała mi szklankę z wodą. Siadając obok mnie powiedziała:
- Wiesz co wymyśliłam? Może
wybierzemy się z Victorem na jakąś kolację? Uczcimy moje zaręczony i spędzimy
razem miło czas. Dawno nie wychodziliśmy we własnym gronie. Co myślisz?
- Myślę, że to świetny pomysł –
odparłam z uśmiechem.
- Ja też! – Usłyszałyśmy z salonu.
Po chwili w drzwiach pojawił się nasz współlokator, który opierając się o
framugę dodał: – Ja i dwie ślicznotki na kolacji. Victor lubić takie akcje!
- Victor spadać i nie
podsłuchiwać! – zaśmiałyśmy się i rzuciłyśmy poduszkami w Hiszpana. Przeklął
pod nosem, użalając się nad swoją zniszczoną fryzurą. Posłał nam srogie
spojrzenie i odszedł, a my w dalszym ciągu zanosiłyśmy się radosnym śmiechem.
- Zarezerwuję stolik na jutro.
Może być? – zapytała Stella.
- Pewnie. Nie mam żadnych planów.
- O siódmej? – Pokiwałam
twierdząco głową. – Victor! Czy… - krzyknęła, lecz nie dane jej było dokończyć
pytania, gdyż z salonu dobiegł głos chłopaka.
- Nie wyrobię się, bo mam
klientkę. O ósmej może być.
- Dalej podsłuchuje – skwitowała
go Stella, kręcąc głową z dezaprobatą.
Jak fajnie oddałaś charakter Stelli i Oliwki, i Victora. Uwielbiam go, geje są niesamowici! A ta "Oliwka" po prostu rozwala system. : )
OdpowiedzUsuńStella zarefzona no,no fajnie :) Mam nadzieje, ze ten facet jej nie zrani. Lubie Vitcora, ma fajny charekter jak to gej oni maja swoje specyficzne zachowanie,fajnie. Jestem ciekawa jak to Oliwi dalej bd sie ukladalo :) Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńOliwia ma faceta, który należy do typków z ciężkim i skomplikowanym charakterkiem :D Nie dość, że w duchu to jeszcze dziecko to na dodatek zero romantyczności w nim jest. I nie myśli o tym, by coś zmienić w swoim zachowaniu, ale bardzo często faceci tacy właśnie są. Zobaczymy czy Adam obudzi się dopiero wtedy gdy już będzie za późno.
OdpowiedzUsuńOliwia ma przyjaciół dzięki, którym nie może się nudzić :D
I juz polubiłam Victora:D
moim zdaniem rozdział jest na serio bardzo ciekawy. życie Oliwii jest weselsze niż Kaki, tym bardziej, że mieszka wraz z śmiesznym gościem! od roazu polubiłam tego Victora! fajnie, że Stella jest już zaręczona z miłością swojego życia. szykuje się niezła impreza! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńTroszeczkę zastanawiają mnie te wahania nastrojów Stelli. Skoro jest zaręczona, to dlaczego była tak wielce podirytowana w chwili, gdy we trójkę rozmawiali po powrocie Olivii? No i dlaczego tak nerwowo zareagowała na temat Kaki? Rozumiem, że mogła być troszeczkę zawiedziona, że przyjaciele wykazują większe zainteresowanie nim aniżeli nią, tym bardziej, że przeżywała jedną z najpiękniejszych chwil w życiu, ale mimo wszystko jest to podejrzane. Współczuję Olivce, rutyna w związku, to chyba najgorsze co może się przydarzyć i bardzo często nieuchronnie prowadzi do rozstania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
PS. Zmiana nicku po raz ostatni. Tym razem - powrót do korzeni, ten podobał mi się chyba najbardziej. :)
Trochę przypomina mi to fotografię szczęścia (Strasznie brakuje mi tego opowiadania. Może tak powrót?), ale pewnie dlatego, że bohaterka też jest fotografem i też ma przyjaciela homoseksualistę. :)
OdpowiedzUsuńProblemy z facetem. No cóż, może on zmieni swoje podejście do niej. Chociaż, gdy dziewczyna pozna Kakę, to kto wie, co z tego wyniknie :D
Na początku myślałam, że Stella jest w ciąży, ale kto wie...może i faktycznie tak będzie.
OdpowiedzUsuńOliwia ma bardzo fajnych współlokatorów, coś czuję, że Victor może mieć dużo zwariowanych pomysłów.
Pozdrawiam ;*
Zazdroszczę jej takich zakręconych przyjaciół. Życie z taką dwójką pod jednym dachem to na pewno wiele śmiechu i ciekawych akcji. :D Stella zachowuje się trochę dziwnie. Najpierw jakby zła na cały świat, potem zachwycona zaręczynami z chłopakiem. No, ale życzę jej wszystkiego najlepszego z przyszłym mężem.
OdpowiedzUsuńI jestem ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. Szczególnie między Oliwką a Ricardo. ;)
VICTOR JEST CUDOWNY! Już jest moim ulubionym bohaterem :D Widać, że życie Oliwi jest radosne, ale wydaje mi się, że jej związek może nie przetrwać.. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Chyba zakochałam się w Victorze;p. Mam nadzieję,że Oliwka zerwie z tym jej chłopakiem i MOŻE coś połączy ją z nieszczęśliwym Ricardem
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nn
Celu$ka
Skleroza nie boli ,dopiero dzisiaj przypomnialam sobie o tym rozdziale.Powoli zaczynam się wciągać w ta historię...
OdpowiedzUsuń